Jak się uczyć fotografii

Samodzielna nauka, czy zorganizowany kurs? Gdzie i jak uczyć się fotografii. Wady i zalety poszczególnych rozwiązań.


Moja przygoda z fotografią zaczęła się od uczucia zazdrości. Brzmi dziwnie? Już wyjaśniam. Po prostu po jednym z treningów sportowych moja koleżanka z sali pochwaliła się zdjęciami z przeprowadzonej przez siebie sesji zdjęciowej. Fotografie były piękne. Zastanawiałam się, co trzeba zrobić, by zostać autorką takich prac. Oczywiście zapytałam się o to ową koleżankę. W końcu, od kogo czerpać wiedzę, jak nie od praktyków znających się na interesującej nas rzeczy? Dostałam odpowiedź: kurs fotograficzny, który odbywał się w Zielonej Górze i zdobywane z czasem doświadczanie. Zanim jednak zapisałam się na zajęcia (musiałam poczekać na start nowej grupy), postawiłam na samodzielną naukę i kursy internetowe.

Fotograficzne kursy on-line – czy warto?

Nowa Grupa stacjonarnego kursu ruszała w październiku. Nie chciałam tak długo czekać. Poszukałam więc informacji w sieci dotyczących tego, od czego zacząć, co warto czytać, jakie filmy oglądać itd. Tym sposobem trafiłam na grupę na FB o nazwie Kobieca Foto Szkoła.

Jej założycielka- Dominika Dzikowska co tydzień prowadziła transmisję, na której opowiadała o fotografii. To tam dowiedziałam się m.in. tego, czym jest ISO, czym przysłona, i dlaczego czasem lepiej ustawić dłuższy czas naświetlania, a czasami krótszy, a także jak uzyskać efekt bokeh, czyli jak ja to wtedy nazywałam „rozmyte kulki w tle”. Bardzo ważną kwestią była też możliwość zadawania pytań innym dziewczynom należącym do grupy.

Czułam, że na wybranej przez siebie drodze nie jestem sama, że ktoś obok też stara się robić coraz lepsze zdjęcia. Po pewnym czasie zdecydowałam się tez na pierwszy płatny kurs Dominiki. Skupiał się wokół zdjęć tworzonych z myślą o mediach społecznościowych (na samym początku chciałam robić nie tylko portrety, ale i zdjęcia swoich szydełkowych prac). Tak, tak szydełkowanie to moje drugie kreatywne hobby.


Jedną z największych zalet kursów on-line jest z pewnością dostęp do grupy, w której można pytać o nurtujące bas kwestie, a także porównywać efekty naszej pracy i dostawać informacje zwrotne. Na tym początkowym etapie jest to szczególnie istotne.


Kursy on-line to także olbrzymia wygoda. Możemy je uruchomić wtedy, gdy faktycznie mamy czas na przejrzenie filmów, zrobienie notatek, przetestowanie wskazówek w praktyce. Możemy uczyć się godzinę lub dwie dziennie, ale też wpaść na kwadrans i przyjąć nieco mniejszą porcję wiedzy (to ważne, gdy mamy na przykład małe dziecko).


Fantastyczne było to, że założycielka grupy cały czas angażowała się w kurs, prowadziła też dodatkowe transmisje przeznaczone wyłącznie dla członków tej grupy.


Nie był to mój jedyny kurs zrobiony przez internet. W podobny sposób opanowałam pierwszy program do obróbki zdjęć — Lightroom. W kursie był zawarty naprawdę porządny kawałek konkretnej wiedzy. Przekonałam się, że programy do obróbki nie są takie straszne, jak mogłoby się wydawać. Zdecydowanie nauka obróbki zdjęć była elementem, który przyczynił się do poprawy jakości moich zdjęć.


Kursy fotograficzne mają też tę zaletę, że w porównaniu do np. warsztatów indywidualnych są stosunkowo tanie. Uważam, że gdy nie jesteśmy pewni, czy fotografia zostanie z nami na dłużej, warto zacząć właśnie od nich.

Kurs stacjonarny pozwoli opanować podstawy

Po kursie Dominiki wiedziałam już sporo. Cały czas miałam jednak w głowie prace mojej koleżanki i polecany przez nią kurs. W październiku dołączyłam do nowej, startującej dopiero grupy. To był strzał w dziesiątkę. Bardzo podobała mi się forma zajęć. Na początku każdej lekcji omawiana była teoria, później czas na pytania i praktyka. Bardzo często wychodziliśmy w teren, by przetestować to, czego przed chwilą się dowiedzieliśmy. Dzięki temu można było sprawdzić, czy wszystko zrozumieliśmy w odpowiedni sposób. Dostawaliśmy też zadania domowe, które pozwalały utrwalić wiedzę.


Do tego dochodziły wyjazdy plenerowe. Razem z nami — uczniami, jeździły tam także osoby, które mogły się pochwalić znacznie większym doświadczeniem. Był to naprawdę duży plus. Mogliśmy zapytać ich o radę, podpatrzeć, w jaki sposób rozmawiają ze swoimi modelami i na co zwracają uwagę wybierając miejsce do zdjęć.


Dodatkowo po prostu dobrze się bawiliśmy. Zyskaliśmy solidną podstawę do dalszego doskonalenia umiejętności, ale też motywację do dalszego rozwoju. Przebywanie w grupie osób, które mają wspólne zainteresowania, jest czymś, co zdecydowanie mogę polecić.

Indywidualne warsztaty fotograficzne -skorzystaj, gdy wiesz już, którą drogą chcesz iść


Coraz częściej myślałam o tym, by zająć się taką dziedziną fotografii, która daje mi najwięcej radości. A była nią, ku mojemu początkowemu zaskoczeniu, fotografia dziecięca. Sesje dziecięce podobały mi się najbardziej. Maluchy były naturalne, spontaniczne, pełne różnorodnych emocji. Naturalnym etapem było więc dla mnie skupienie się na tej gałęzi fotografii. Długo zastanawiałam się, w jaki sposób rozwinąć potrzebne umiejętności.


I w końcu stało się. Trafiłam na zdjęcie, które było w mojej ocenie idealne. Było to zdjęcie roześmianych maluchów cieszących się śniegiem i zimową aurą. Oczywiście sprawdziłam od razu, kto był autorem fotografii. Pozostałe prace autorki zachwyciły mnie jeszcze bardziej. Napisałam więc pytanie o to, czy jest możliwość indywidualnych warsztatów. Na szczęście taka możliwość istniała. Jedynym minusem była wysoka cena. W tym konkretnym momencie nie mogłam sobie na nie pozwolić. Widziałam już jednak, na co będę chciała przeznaczyć swoje przyszłe oszczędności. Była to inwestycja, której nigdy nie żałowałam.


O warsztaty pytałam w styczniu, a pojechałam na nie w maju. I to był strzał w dziesiątkę. Dostałam dokładnie to, czego potrzebowałam. Ten dzień był szalenie intensywny. Miałam wrażenie, że nigdy tak szybko nie przyswajałam takiego ogromu wiedzy ;). Po warsztatach wiedziałam, co dokładnie jest mi potrzebne, jak rozmawiać z klientami, na co zwracać uwagę, jak szukać dobrego światła, jak szukać modeli, jak wybierać stylizacje itd. Podczas tego dnia zrobiłyśmy aż cztery mini sesje! Na koniec moja cudowna nauczycielka pokazała mi coś, czego do tej pory strasznie się bałam — Photoshopa 😉


Wcześniej moja relacja z tym programem była raczej trudna. Po tym dniu miałam już jednak podstawy do tego, by dalej rozwijać się w tym obszarze.
Z Poznania (bo tam odbywały się warsztaty) wracałam zmęczona, ale szczęśliwa.

Warsztaty grupowe – doskonalenie własnych umiejętności

Po pierwszych warsztatach wiedziałam już, że to świetne rozwiązanie. Byłam pewna, że będę chciała więcej. W taki sposób trafiłam na kolejne zajęcia związane z fotografią dziecięcą. Wzięłam udział w warsztatach plenerowych odbywające się we Wrocławiu oraz warsztatach fotografii studyjnej, które miały miejsce w Szczecinie. Mam wrażanie, że podczas ich trwania zrobiłam największy krok do przodu. Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku, pracowałyśmy w małych grupach. Poza czysto technicznymi sprawami, takimi jak chociażby ustawianie świateł, pojawiły się tu też zagadnienia związane ze sprzedażą, ale i komunikowaniem się ze swoimi klientami. Mam wrażenie, że dzięki rozmowom z innymi osobami zajmującymi się fotografią (oraz świetną prowadzącą) nabrałam wiatru w żagle i po raz pierwszy zaczęłam swoje prace prezentować szerszemu gronu odbiorców.


Dwuosobowa grupa wsparcia – praktyka jest najważniejsza

Wszystkie powyższe działania nie przyniosłyby skutku, gdyby nie regularna praktyka. Odkryłam, że w dążeniu do swojego celu dobrze mieć wsparcie. Tak naprawdę wystarczy nawet jedna osoba, która uwierzy w to, co robisz. Jeżeli dodatkowo jej cele są zbieżne z Twoimi, istnieje spora szansa, że przełoży się to na konkretne efekty.


Dla mnie taką osobą była Karolina — dziewczyna, którą poznałam, gdy wspólnie uczyłyśmy się tworzenia filmów. Przez rok, tydzień w tydzień wychodzimy szlifować to, czego nauczyłyśmy się w ostatnim czasie. Często podrzucałyśmy sobie interesujące artykuły, filmy, materiały, poradniki, a potem wykorzystujemy nowo zdobytą wiedzę w praktyce. Wspólne wyjścia pozwalały nam przetestować miejsca, w których chcemy zrobić sesje fotograficzne, sprawdzić, czy światło o określonej porze jest takie, jakie powinno być itd.


To też świetny sposób na podtrzymanie motywacji. Gdy jedna z nas nie miała ochoty na wyjście (czasami tak się zdarzało) druga nie pozwala odpuścić. Takie wsparcie jest naprawdę ważne, gdy zaradzają się momenty, w których człowiek zaczyna w siebie wątpić.

Wspólna nauka to też olbrzymia frajda z tego, co się robi. Jest też inny plus tej sytuacji — mamy z tego okresu sporo pamiątek w postaci swoich własnych zdjęć (co przy częstym przebywaniu z drugiej strony obiektywu nie jest aż takie oczywiste).


Bywa, że do naszej dwuosobowej ekipy dołączały też inne osoby. Takie spędzanie wolnego czasu dawało nam zdecydowanie więcej dobrego niż np. siedzenie w domu i patrzenie się w telewizor.

Przynależność do stowarzyszeń – podtrzymanie motywacji i frajda tworzenia



Pod koniec września 2019r. dołączyłam do Zielonogórskiego Towarzystwa Fotograficznego. I już teraz wiem, że to była dobra decyzja. Rozmowy na temat fotografii, wspólne projekty, sesje, wymiana doświadczeń na pewno pozwalają na podtrzymanie motywacji do pracy. To świetne uczucie mieć pewność, że w razie pytań lub wątpliwości mamy się do kogo zwrócić o pomoc.

Tak w wielkim skrócie wyglądała moja droga. Jakie rozwiązania polecam najbardziej? Największą różnicę zauważyłam po kursie stacjonarnym oraz warsztatach z plenerowej fotografii dziecięcej. To tam nauczyłam się najwięcej. Ta nauka nie dałaby mi jednak tak dużo, gdyby nie regularna praktyka. Rozwiązaniem, które najbardziej polecam, jest znalezienie osoby, której prace podobają się na najbardziej, następnie skorzystanie z jej wiedzy (jeżeli prowadzi konsultacje lub warsztaty), a następnie ciągłe ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia.

Kamila Galewska, Fotografia dziecięca i rodzinna Zielona Góra





Jak robić lepsze zdjęcia dzieciom

Jak robić lepsze zdjęcia dzieciom – mini poradnik dla rodziców


Pierwszy uśmiech, złapanie mamy za mały palec, czas spędzony na śpiewaniu kołysanek, pierwsze kroki i wspólne zabawy – takie momenty zdecydowanie możemy zaliczyć do tych, które chcielibyśmy zatrzymać w naszej pamięci na dłużej. Zdjęcia zdecydowanie mogą nam to zadanie ułatwić.


Bardzo często w momencie, gdy w naszym domu pojawia się nowy członek rodziny, zaczynamy częściej sięgać po aparat. To naturalne, że chcemy dokumentować niemal każdy krok czy gest naszego dziecka. Co ciekawe rodzice malucha mają w tym zakresie pewną przewagę nad profesjonalnym fotografem. Jaką? Są przy dziecku niemal 24 godziny na dobę, a to sprawia, że są w stanie wyciągnąć aparat niemal w każdej chwili i uwiecznić to, na czym najbardziej im zależy. Chęć uwieczniania ważnych chwil towarzyszy rodzicom także w późniejszym okresie. Chcemy przecież mieć pamiątki z takich wydarzeń jak pierwsze urodziny, pierwszy dzień w szkole, czy wakacje spędzone u babci. A nie zawsze mamy możliwość skorzystania z usług profesjonalisty.


Dzisiejszy wpis skierowany jest właśnie do tych rodziców, którzy chcieliby utrwalać wszystkie te istotne momenty, ale nie do końca wiedzą, od czego zacząć i na czym skupić swoją uwagę.

Przygotowałam dla Was siedem rad, które mają pomóc w znalezieniu odpowiedzi na pytania: jak robić lepsze zdjęcia dzieciom. Wierzę w to, że wprowadzenie wskazówek w życie przyniesie Wam oczekiwany efekt, w postaci coraz lepszych zdjęć.


Jak robić lepsze zdjęcia dzieciom – siedem istotnych wskazówek

1. Usuń z kadru wszystkie niepotrzebne przedmioty i rozpraszacze



Zanim wyciągniesz swój aparat lub telefon z szuflady, namawiam Cię do przejrzenia kilkunastu dziecięcych sesji wykonanych przez profesjonalnych fotografów (możesz to zrobić za pośrednictwem mediów społecznościowych takich jak Instagram lub Pinterest – to prawdziwa kopalnia inspiracji). Chciałabym, żebyś podczas tego zadania, zwróciła uwagę na to, że w przypadku zdjęć wykonanych przez zawodowców, nie masz problemu z odpowiedzią na pytanie o to, kto jest najważniejszym bohaterem zdjęcia. Pomyślisz pewnie, że to oczywiste – to moje dziecko powinno być najważniejsze! Masz rację.


I to właśnie z tego powodu powinnaś na swoich zdjęciach unikać wszelkich możliwych rozpraszaczy. Mam tu na myśli ogromne kolorowe gadżety, rzucające się w oczy jaskrawe nadruki na ubraniach (uwierz mi, że nie chcesz, by to świnka Peppa lub Psi Patrol w pierwszej kolejności przyciągnęły uwagę odbiorcy) i nieciekawe, bardzo pstrokate tło. Pamiętaj, że największa siła tkwi w prostocie. Przy okazji chciałabym Ci powiedzieć, że nie musisz mieć całej tej masy modnych dodatków. Masz najpiękniejszego modela (lub modelkę) na świecie. I to naprawdę wystarczy.

2. Zadbaj o dobre światło


Każda osoba robiąca zawodowo zdjęcia wie, że to właśnie światło jest tym czynnikiem, który ma największy wpływ na ostateczny wygląd fotografii. Ważny jest zarówno jego charakter, jak i kierunek padania. W przypadku plenerowych portretów najlepiej sprawdza się światło miękkie, rozproszone. Nie chcę zbyt mocno wchodzić tu w szczegóły, dlatego powiem Ci tylko, że dostęp do najpiękniejszego naturalnego oświetlenia mamy rano (godzinę po wschodzie słońca) i wieczorem (godzinę przed zachodem słońca). Słońce zdecydowanie działa wtedy na naszą korzyść. Zdjęcia wykonane w takich porach mają w sobie coś magicznego. Nie musisz zbytnio martwić się o brzydko układające się cienie na twarzy, czy przepalone (zbyt jasne) zdjęcia. Ryzyko takich wpadek jest wówczas minimalne. To właśnie z tego powodu fotografowie namawiają swoich klientów na wykonanie sesji w godzinach porannych i popołudniowych.

Oczywiście nie namawiam Cię do zrywania się w każdy wolny dzień bladym świtem (choć mogłabym się założyć, że ze względu na dzieci i tak często to robisz 😉 ), bardziej chodzi mi o to, by uświadomić Ci, że robienie zdjęć w pełnym słońcu to nie jest najlepszy pomysł. Światło jest wtedy ostre, tworzy mocne kontrasty i naprawdę trudno jest sobie z nim poradzić. Staraj się go unikać.

Jeżeli nie masz wyboru i musisz zrobić zdjęcie w godzinach południowych, użyj czegoś, co to światło rozproszy (może być to zarówno profesjonalny dyfuzor, jak i zwykły kawałek półprzezroczystego materiału). Zawsze też możesz poszukać cienia.


3. Dobrze poznaj swój aparat


Niezależnie od tego, czy robisz zdjęcia lustrzanką, bezlusterkowcem, czy zwykłym telefonem warto, żebyś się z dobrze zapoznała się ze swoim sprzętem. Okazuje się, że bardzo często nie wykorzystujemy nawet połowy jego możliwości. Żeby to zmienić, wystarczy zajrzeć do instrukcji, a później testować, testować i jeszcze raz testować poszczególne ustawienia. Zdaje sobie sprawę z tego, że instrukcja może wydawać się niezbyt interesującą lekturą. Uwierz mi jednak, że warto poświęcić trochę czasu na jej analizę.

Nie musisz od razu przechodzić na pełny tryb manualny. Zdecydowanie lepsze na sam początek są tryby półautomatyczne. I to z nimi warto zaprzyjaźnić się w pierwszej kolejności. Na samym początku warto zapoznać się także z takimi pojęciami jak korekta ekspozycji (brzmi strasznie, ale jej opanowanie jest banalnie proste), balans bieli (dzięki temu twoje zdjęcia nigdy nie będą zbyt niebieskie lub zbyt żółte) i punkty ostrości.


Jeżeli zaglądanie do instrukcji Cię nie przekonuje, sięgnij do tutoriali w formie video. Na szczęście w dzisiejszych czasach możemy korzystać z całej masy świetnie przygotowanych poradników związanych z określonymi zagadnieniami. Nie musisz opanować wszystkiego w jeden dzień (to raczej nie jest możliwe), stopniowe przyswajanie wiedzy pozwoli Ci jednak robić zdjęcia coraz bardziej świadomie.


4. Opanuj tryb priorytetu przysłony


Ten punkt mocno łączy się z poprzednim. Mogę się założyć, że podobają Ci się zdjęcia, na którym tło jest mocno rozmyte. Taki zabieg sprawia, że zdjęcie jest ciekawsze, a nasza uwaga od razu wędruje w kierunku naszego uroczego modela.


Jeżeli chcesz uzyskać taki efekt, musisz zatroszczyć się o trzy podstawowe sprawy.


1. Musisz wiedzieć, że za efekt rozmycia tła odpowiedzialna jest przede wszystkim przysłona naszego aparatu. Musi zostać ustawiona na naprawdę niską wartość. Jeżeli obawiasz się korzystania z trybu manualnego lub zwyczajnie nie wiesz jak to zrobić, skorzystaj z trybu półautomatycznego. Przekręć jedno z głównych pokręteł na literkę A (tak najczęściej oznaczony jest tryb priorytetu przysłony). Nie wiem, z jakiego aparatu korzystasz, dlatego powiem Ci tylko tyle, że musisz znaleźć też „pokrętło”, które sprawi, że cyferki obok litery F zaczną się zmieniać. Im niższa ich wartość tym lepiej (tło stanie się bardziej rozmyte). Osobiście lubię pracować z przysłoną ustawioną na wartość 2.2.


2. Osoba, której robisz zdjęcie, nie może być „przyklejona do tła”. Pomiędzy naszym modelem a tym, co znajduje się za nim, musi być zachowana wolna przestrzeń, im większy odstęp, tym bardziej rozmyte tło. Musisz mieć świadomość, że jeżeli postawisz modela blisko ściany lub innego miejsca, które miałoby stanowić tło, to możesz zapomnieć o efekcie, na którym Ci tak zależy. Niech model zrobi kilka kroków w Twoim kierunku.


3. Jeżeli możesz korzystać z wymiennej optyki i masz do dyspozycji obiektyw o ogniskowej 85mm, 105mm, lub 135mm to teraz jest dobry czas, by zrobić z niego użytek.

5. Poznaj najważniejszą zasadę kompozycji


Masz wrażenie, że w Twoich zdjęciach coś nie gra? Teoretycznie nie są ani za jasne, ani za ciemne, ostrość też jest tam, gdzie być powinna, a pomimo tego masz wrażenie, że ze zdjęcie nadal jest nijakie. Całkiem możliwe, że problemem jest kompozycja. Istnieje mnóstwo zasad, które są z nią związane. W moim odczuciu najważniejszą jest ta mówiąca o mocnych punktach kadru.


Wyobraź sobie, że twoje zdjęcie jest podzielone przez trzy pionowe i trzy poziome linie. Pomiędzy liniami zostały zachowane równe odstępy. Miejsca przecięć owych linii to tzw. mocne punkty kadru. Co to oznacza? To właśnie w tych punktach skupiona jest w pierwszej kolejności uwaga odbiorcy. Postaraj się zatem, by najważniejszy element zdjęcia (np. głowa lub oczy twojego dziecka) znalazły się właśnie w tym punkcie. Od razu zauważysz różnicę w wyglądzie zdjęć. Warto wiedzieć, że z tej zasady korzysta się też w innych dziedzinach sztuki np. malarstwie.


6. Baw się i przy okazji szukaj ciekawych kadrów


Wiesz co najbardziej zniechęca dzieci do zdjęć? Ciągłe powtarzanie hasła „no uśmiechnij się ładnie”. O ile za pierwszym, czy drugim razem jest szansa, że maluch faktycznie szczerze pokaże swoje ząbki, to gdy usłyszy to kolejny raz, jego mina będzie przypominała raczej złośliwy grymas niż dziecięcą radość. Zresztą pomyśl sama, jak zareagowałabyś, gdybyś co chwilę słyszała takie prośby. Mogę się założyć, że po pewnym czasie byłabyś zdenerwowana i zmęczona. I najchętniej uciekłabyś gdzieś daleko, a następnym razem wcale nie chciałabyś robić zdjęć.


Dużo lepszym rozwiązaniem jest postawienie się w roli cichego obserwatora. Pozwól dziecku całkowicie zatopić się w jego ulubionej zabawie. Możesz też zachęcić je do zbierania kwiatów, plecenia wianka, zabawy z psem itd. Dzięki temu będziesz miała szansę na stworzenie naprawdę wyjątkowych zdjęć. Przy okazji baw się razem ze swoim dzieckiem. Niech ten czas nie będzie tylko gonitwą za idealnym kadrem, ale przede wszystkim miło spędzonym czasem. Zdjęcia, które powstaną podczas takiej zabawy, z pewnością będą wywoływały miłe wspomnienia. Późniejsze oglądanie ich w albumie, przywoła miłe chwile.


7. Zmieniaj perspektywę


Postaraj się, by w Twoim albumie znalazły się różnorodne zdjęcia. W moim odczuciu najpiękniejsze zdjęcia wychodzą, gdy robimy je z poziomu oczu dziecka. Dlatego warto obok niego usiąść lub ukucnąć. Nie oznacza to jednak, że innych zdjęć nie powinno się robić. Wręcz przeciwnie. Zmieniaj swoją pozycję jak najczęściej się da. Rób zdjęcia zarówno z góry, jak i od dołu. Czasami stań na wprost dziecka, a czasami pod kątem. Niektóre zdjęcia rób z bliska, a niektóre z daleka. Kilka zdjęć detali też nie zaszkodzi. Szybko zauważysz, które kadry wyglądają najkorzystniej. Różnorodne zdjęcia to także szansa na ułożenie z nich całej dziecięcej historii. A takie bardzo przyjemnie ogląda się w rodzinnym albumie.


Mam nadzieję, że powyższe rady okazały się przydatne i wiesz już jak robić lepsze zdjęcia dzieciom. Trzymam za Ciebie kciuki. Pamiętaj, że w razie pytań, zawsze chętnie Ci pomogę.

Kamila Galewska